16 lip 2012

001.



Dorcas i Amanda siedziały właśnie w Sali 103 i słuchały nudnego wykładu Pani Bonison o komunikacji niewerbalnej. Ruda co 5 minut ziewała
- Czy możesz chociaż zasłaniać buzie- poprosiła Dorcas 
-Staram się, ale wiesz jakie to trudno- i znów dziewczyna ziewnęła- przepraszam
-Długo jeszcze?
-Godzina, nie ma co dziś Bonison przeszła sama siebie
-Pierwszy i nie ostatni raz- zachichotała brunetka
pssyt, pssyt
-Czego chcesz Stefani ?- spytała ruda
-Wiecie kto w tym roku studiuje u nas na uczelni?
-Niee…
-Richie Stringini z US5!!- zapiszczała dziewczyna
-No co Ty??? Nie gadaj…- zapiszczała ruda- i co, teraz pewnie będziesz za nim latać z aparatem, kartka i długopisem i robić z siebie kretynkę?- Dorcas głośno się zaśmiała a Stefani zrobiła obrażona minę i zajęła się pisaniem notatek. 
-Głupia kretynka i ona myśli, że my w to uwierzymy 
-Amando musze Cie rozczarować, ale to jest prawda
-A skąd to wiesz? 
-Moja mama pracuje w sądzie z jego tata i w tym miesiącu pracują wspólnie nad jedna sprawą i zaprosił nas dziś wieczorem na obiad. Richie, a raczej Chris jest tu już od ponad roku
-Ale masz szczęście dziewczyno
-Haha Amando proszę Cie idę na kolacje do znajomego mojej mamy, a zresztą ja już i tak znam Pana Roberta i Panią Kate no i Bobiego, fajny chłopak z niego. Richie to zwykły normalny chłopak ja nie wiem czemu dziewczyny tak na jego widok piszczą. 
-Podoba Ci się, przyznaj się!
-Co?! Niee! Ja go nigdy na oczy nie widziałam, wiec jak on może mi się podobać ohh Amando za kogo Ty mnie masz- brunetka wyszczerzyła zęby do przyjaciółki 
-No tak przecież Ty wciąż kochasz Nicka, zapomniałam.
Brunetka nic nie odpowiedziała. Zajęła się przepisywaniem notatek, ale myślami była przy pewnym brunecie.

Dziewczyna stała na przystanku autobusowym i czekała na Amandę. Nagle deszcz się rozpadał i brunetka szybko schowała się pod drzewem, gałęzie nie chroniły przed deszczem tak jakby chciała, ale lepsze to niż stać i moknąć na nie okrytym przystanku. Amanda miała być tu już od dobrym 10 minut. 
Z ust Dorcas można było usłyszeć kilka brzydkich słów
-nie ładnie tak mówić- dziewczyna, aż się przestraszyła słysząc obok siebie męski głos
-przepraszam…- odpowiedziała
- mokniesz- chłopak przybliżył się do dziewczyny tak by jego parasol chronił także i ją
- nie musisz
-ale chce, tak w ogóle jestem Nick- chłopak wyciągnął do niej rękę
- Dorcas- odwzajemniła gest i spojrzała na swojego towarzysza. Obok niej stał wyskoki brunet o pięknych piwnych oczach i pięknych rysach twarzy. Dziewczyna mogła przysiąc, ze jest bardzo przystojny. Chłopak widząc, ze dziewczyna patrzy się na niego przez bardzo długi okres czasu uśmiechnął się do niej. Serce dziewczyny nagle przyspieszyło i spuściła wzrok, a na jej policzkach pojawiły się dwa rumieńce
-pierwszy raz widzę jak dziewczyna się przy mnie rumieni
-jakoś nie mogę uwierzyć, ze widzisz to pierwszy raz
-dlaczego?
- ktoś taki jak ty musiał się spotykać wcześniej z dziewczynami 
-no może kilka razy to się zdarzyło- zaśmiał się pod nosem brunet- co nie oznacza, ze bardzo miły to widok 
- to twój sposób na podryw? –spytała dziewczyna znów patrząc chłopakowi w oczy, on też na nią patrzył
-ma się rozumieć, ze uważasz mnie za podrywacza? 
- nie przeczę 
- czyli nie ma szans by się spotkać jeszcze raz?
-zastanowię się
- potrzymasz chwilkę?- podał dziewczynie rączkę od parasolki, Dorcas złapała ją i przyglądała się chłopakowi. Wyciągną z plecaka zeszyt, wyrwał kartkę i napisał cos na niej długopisem – proszę to mój nr telefonu i mój e-mail, jak będziesz chciała to napisz. Wezmę to już od ciebie- odebrał parasolkę z rąk Dorcas i spojrzał na drogę. Dziewczyna trzymała w ręku kartkę i zastanawiała się co ma teraz zrobić
-nie będę zły jeśli do mnie nie zadzwonisz- usłyszała 
-nie wiem czy warto zagłębiać się bardziej w tą znajomość 
- jak uważasz. Ja już musze lecieć, mój autobus jedzie, do zobaczenia Dorcas
- do zobaczenia. 

-Wiesz co Amando ciągle sie zastanawiam co ja w nim widziałam- powiedziała smutno Dorcas i odłożyła długopis
-Skąd mogłaś wiedzieć jaki on jest, poznałaś go na przystanku czekając na mnie, gdybym się wtedy nie spóźniła, to może wcale byś go nie poznała i nie cierpiała byś teraz, to troszkę tez i moja wina
-Amando rozmawiałyśmy już o tym
-Tak, ale czuje się winna
- Nie masz o co, to tylko i wyłącznie moja wina
-Dlaczego twoja?
-Bo to ja z nim poszłam na studniówkę nie ty i żadna z nas nie wiedziała do czego jest on zdolny 
- Nie rozmawiajmy już o tym- powiedziała smutno ruda
-Tez tak sadze
Milczały już do końca wykładu. Po godzinie rozdzieliły się pod szkoła życząc sobie miłego dnia. Amanda pobiegła do czarnego BMW w którym czekał na nią, John jej chłopak, a Dorcas poszła do swojego Land Rovera . W drodze do domu wciąż myślała nad tym co powiedziała Amanda „skąd mogłaś wiedzieć jaki on jest” po części Amanda miała racje, ale Dorcas wciąż obwiniała siebie za to co się stało po studniówce i to tez jej wina gdyż zakochała się w tym brunecie… Po 20 minutach była w domu, samochód mamy stał już na podjeździe. Gdy tylko otworzyła drzwi od domu poczuła zapach przygotowywanych przez jej mamę pieczeni na dzisiejsza kolacje. Dorcas zdjęła buty i kurtkę, weszła do kuchni i przywitała się z matką
- Cześć mamuś- ucałowała jej policzek i podkradła jej marchewkę z salaterki 
- Nie podkradaj- zaśmiała się kobieta- bądź gotowa na 18 kochanie
- Dobrze- brunetka wyszła z kuchni i zasiadła na kanapie w salonie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz