30 sie 2012

008

Zawsze nie rozumiałam dziewczyn, które kochają swoich chlopaków pomimo zdrad, bicia itp. Teraz sama jestem na ich miejscu. Kochałam chłopaka, który zdradzał mnie przez cały okres naszego związku. Fakt przyłapałam go na balu maturalnym z blond cizią co skończyło się zakończeniem naszego związku.
Często porównuje Nicka do mojego ojca. Byli do siebie bardzo podobni. Do tej pory widzę jak moja mama nadal cierpi z tego powodu. Patrząc na nią, wiem ze nigdy nie chce przeżywać tego co ona przeżywała. Nie chce żyć ze świadomością, że pokochałam babiarza i łudzę się, ze może on się zmieni.i zapuka do mych drzwi z bukietem róż i obiecuje poprawę i ,że to już się nigdy nie powtórzy.
Tak macie racje to jest życie, a nie film.

                                                                         
-Mam nadzieję, ze popalą sobie brwi
-Nie bądź tak okrutna, Jessico- powiedziała śmiejąca sie Ashley. Siedziałyśmy wszystkie w kuchni ( no prawie wszystkie bo Alice i Nick gdzieś zniknęli) i przygotowywałyśmy jedzenie. Chłopaki wzięli sie za rozpalanie grilla. Ja i Cassady kroiłyśmy warzywa na sałatki. Ashley przygotowywała talerze i szklanki a Jessica przygotowywała kiełbaski, kaszanki i karkówki.Znalazł się nawet stek, który Chad podobno uwielbia.
-Należy im sie za to co nam zrobili- oburzona Jessica wyżywała sie na biednej kiełbasce nacinając ja z piętnaście razy w jednym miejscu- Jak można wrzucić własne koleżanki a i też dziewczyny do jeziora w ubraniach.
-Masz racje, ale to było do przewidzenia. Chad i tak by Ci tego nie darował- Powiedziała Ashley a ja zaśmiałam sie pod nosem, a Ashley puściła mi oczki co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło.
-Nie mogę uwierzyć, ze Ty, Dorcas nie jesteś zła na blondasa - fakt nie jestem, bo nie ma o co robić afery o zmoczoną bluzke i spodnie. Wyschnie tak jak i włosy.
-Jessico daj na luz- poprosiła Ashley
-Nie! Ja sie zemszczę!- mówiąc to dziwnie machała ręką, w której trzymała kiełbaskę
-Postraszysz ich kiełbaską?- zaśmiała sie Ashley. Jessica zrobiła obrażona minę i odwróciła sie do nas plecami mrucząc cos cicho pod nosem.
-Nie przejmuj sie nia, czasami zachowuje sie jak dama- szepnęła mi na ucha Cassady. Pokiwałam głową na znak, ze rozumiem. Jessica postanowiła i  na nas także sie obrazić, co mi aktualnie nie pasowało bo ja tez zostałam poszkodowana z Ashley i Cassady przez chłopaków, ale czas jaki z nią spędziłam utwierdził mnie w przekonaniu, że z nia nigdy się nie wygra. Zawsze postawi na swoim. Ashley była miłą i zabawną osoba. Cały czas rozśmieszała mnie. Udawała, ze dusi Jessice, potem, ze rzuca w nia sałatą, pomidorem i ogórkiem.
-Jak wam idzie? - Chad wchodzą do kuchni był świadkiem jak Ashley tym razem udawała, ze rzuca w Jessikę zieloną papryką. -Nadal obrażona?- spytał podchodząc do swojej dziewczyny, gdzie ta szybko sie mu wyrwała i zmieniła miejsce pracy. Chłopak próbował ja przytulać, całował a nawet przepraszał (prawie na kolanach), lecz dziewczyna była nie ugięta. Przyglądałyśmy sie temu z dziewczynami z wielkimi uśmiechami na twarzach. Niecodzienny widok.
Zostawiłyśmy ich samych w kuchni i zabierając uprzednio przygotowane jedzenie. Chłopaki tłoczyli sie wokół grila głośno się śmiejąc. Było dużo dymu, ale mało ognia.
-Coś im chyba nie idzie-mruknęłam do Ashley. Dziewczyna spojrzała w ich kierunku i wybuchnęła śmiechem
-Oni tak zawsze. Najpierw sie wygłupiają a później dopiero zabierają sie do roboty. Nie zdziw się jak zobaczysz ich całych usmolonych węglem.
I tak właśnie było. Koszulka Richiego była cała czarna, nawet jego włosy zostały wzbogacone w czarne plamy, a może to pasemka?
-Podoba Ci sie to co widzisz?- przestraszona słysząc te słowa az podskoczylam. Obok mnie stał Nick i przyglądał mi sie z dziwnym uśmiechem. Moje serce przyspieszyło.
-...yyhm tak- spuściłam głowe zawstydzona. Moje rece zaczęły sie pocić.
-Co Ty w nim widzisz?- w jego głos dziwnie drżał. Serce zabiło jeszcze mocniej, pod wpływem złości.
-Co ja w Tobie widziałam- powiedzialam to troche zbyt głośno i usłyszała nas Ashley. Spojrzała na mnie i dziwnie mi sie przyglądała. Poźniej spojrzała na Nicka i znów na mnie
-Ashley, możemy porozmawiać? dziewczyna pokiwała głową i zwróciła sie w kierunku domu. Przez chwile patrzyłam na Nicka mając nadzieję, ze w moich oczach widzi wściekłość na niego.
Ashley stała przy zlewie i myła ręce. Jessica i Chad musieli sie przenieść do sypialni i tam sie godzić.
-Ashley, wyjaśnię...- zaczęłam, ale zamilkłam widząc jak na mnie patrzy. Ona nie była zaskoczona. Ona była zła.
-To dlatego on tak Cie obserwuje
-Co robi?- zignorowała mnie i ciągnęła dalej
-Obserwuje też Richiego. Czasami widzę na jego twarzy wściekłość. Nie wiedziałam czym jest to spowodowane, ale już wiem- teraz jej wzrok mówił, ze jest rozczarowana- Dlaczego?- Powiedziała to, ze poczułam sie jak małe dziecko, które sknociło i bało sie reprymendy rodziców. Była mną rozczarowana.
-Jest moim byłym- mowiąc to studiowałam podloge- Byliśmy razem przez 10mieśięcy. Zdradził mnie na balu maturalnym. Od 2 lat nie jesteśmy razem i nie było żadnych romansów- dodałam szybko widząc, ze o to zamierza spytać- Richie wie o nim, kilka dni temu pobili sie w wesołym miasteczku. Nie wiedzialam, ze on tu będzie. Nie chcę go tu...- głos mi sie załamał. Ashley podeszła do mnie i mnie przytuliła
-Boisz się go?- pokiwałam go. Kochałam i bałam sie go jednocześnie. Life is brutal.
-Nic nie może Ci tu zrobić. Richie i ja nie pozwolimy na to. Jeszcze raz mnie przytuliła.
-Dorcas...- tego się nie spodziewałam. W wejściu do kuchni stała Alice.
Nie dane jej było dokończyć gdyż usłyszałyśmy krzyk Cassady i dźwięk tłuczonego szkła. Wybiegłam do ogrodu i to co zobaczyłam sprawiło, ze przez mój kręgosłup przeszła fala zimna. Richie i Nick bili sie a Bobby i Justin próbowali ich od siebie odciągnąć. Podbiegłam do nich i próbowałam pomóc chłopakom. Po kilku minutach, które trwały dla mnie godzinę, w końcu ich od siebie odczepiliśmy.  Mała odległość, ale zawsze coś. Wcisnęłam sie miedzy nimi.
-Co wy robicie?- Krzyknęłam patrzyąc to na jednego, to na drugiego- Powariowaliście?
-To Twój chłopak sie na mnie rzucił- Nick nadal próbował wyrwać sie Justinowi, ale chłopak sam był podobnej postury, wiec miał marne szanse.
-To Ty sie na mnie rzuciłeś- odkrzyknął Richie.On jako jedyny się nie wyrywał. Stał spokojnie. Bobbie był czujny, ale znał brata i wiedział, ze już nic nie będzie chciał zrobić.
-Nie obchodzi mnie kto pierwszy na kogo sie rzucił. Pytam sie o co poszło?
- O Ciebie- odpowiedziała Cassady. Spojrzałam na nią. Dziewczyna stała, a jej postawa mówiła, ze nie jest zadowolona.- Bawisz sie nimi? Wiesz, ze Nick jest chłopakiem Alice?
-Ona sie nimi nie bawi. Nie wiesz jaka jest sytuacja Cass, wiec sie nie udzielaj- Ashley, która znałam od paru godzin nagle stała sie moja przyjaciółką. Posłałam jej wdzięczne spojrzenie, a ona sie do mnie uśmiechnęła. Cass widząć to, jeszcze bardziej sie wkurzyła
-Oh nagle stałyście sie przyjaciółkami?! Świetnie. Jedna singielka, druga szmata!
-Nie nazywaj mnie tak!- teraz to przesadziła
-A jak mam Cie nazywac?!- dziewczyna obeszła stół i stanęła przede mną
-Nick to mój byly. 2 lata temu rozstaliśmy sie. To babiarz, który był ze mna i mnie zdradzał. Nie wiedziałam, ze tu bedzie. Nie bawię się Richiem!. Lubie go i nie zamierzam go krzywdzić. Ashley ma racje, nie odzywaj sie w sprawach, o których nie masz pojecia- Odwróciłam sie w stronę Nicka-Ty- wskazałam na niego palcem- Masz skończyć z tym wszystkim. Z głupimi uśmieszkami do mnie i wysyłaniem do mnie sms'ów. Masz obok siebie wspaniałą dziewczyne, wiec skieruj swoje uczucia do niej. Wiem, ze mnie nie kochasz a tylko bawisz sie mną, bo to sprawia Ci przyjemność. Mam Cie dość.! Odwróciłam sie i nie patrzyąc na nikogo poszłam do domu. gdy tylko zamknęłam drzwi od pokoju na klucz, wybuchłam płaczem. Szloch wydobył sie ze mnie tak gwałtownie, ze wstrząsnął mną całą. Opierając sie plecami o drzwi zjechałam na dół i usiadłam na podłodze. Przyciągnęłam kolana do siebie i owinęłam je rękami.

Bolało. Bolało jak cholera.